piątek, 28 października 2011

NASZE MAŁE KLONIKI...

To czy chłopcy są jednojajowi, pytają wszyscy obcy...
To, że chłopcy są dwujajowi, wiedzą prawie wszyscy znajomi.
To, że Tymek wygląda zupełnie inaczej niż Marceli, wiemy my - rodzice, najbliższa rodzina i przyjaciele.
To, że Marcelek jest podobny do mojej rodziny, a Tymuś do rodzina Jara, wiedzą już nieliczni.
To, że Tymek jest małym klonem Jara, a Marcelek jest małym moim klonem, jednogłośnie usłyszeliśmy dzisiaj od zaprzyjaźnionej Marzenki i Piotrka (zwanego przez nas Wieniem) i... że nieźle nam to wyszło :)

Na dowód zdjęcia ze jesiennego spacerku, wykonane własnoręcznie przez Wienia:

Oceńcie sami :)

czwartek, 27 października 2011

I BABCIA POJECHAŁA...

Babcia, ku naszej rozpaczy, dzisiaj pojechała...tak wcześnie rano, że nawet się nie pożegnaliśmy...


Pocieszanie Tymusia :)

Asekurowanie Marcelka :)
 A tak super spędzali wspólnie czas z chłopcami!!!

Tymuś i Marcelek z zachwytem witali ją codziennie ze wschodem słońca :) ja z jeszcze wiekszym zachwytem zostawałam dłużej w łóżku ;)

Jak sobie bez niej poradzimy???!!! Może kiedyś znowu wpadnie na dłużej...

BABCIA TO PRAWDZIWY SKARB!!!

sobota, 22 października 2011

O MAMMA MIA...!!!

W KOŃCU... W KOŃCU... W KOŃCU... W KOŃCU... W KOŃCU...!!!

Tymek powiedział MAMA... nie jakieś tam mamamama, tylko głośno i wyraźnie MAMA :)

Czy czuję się mamą? TAK, BARDZO!!!

środa, 19 października 2011

GRUNT TO RODZINKA...

... I TO JAKA!!!
dzisiaj odwiedziła nas moja kuzynka Łucja ze swoimi ponad 2 letnimi bliźniętami: Otylką i Olkiem...
Miło tak popatrzeć w przyszłość i wyobrazić sobie, co mnie tam kiedyś czeka...
Otka i Olko to dwa przemiłe brzdące o "nieco" odmiennych temperamentach. Tą odważną zadziorą jest Otylka, oczywiście, a maminą przylepą Olek się okazał.
Trochę jestem przerażona, bo Tymulek łączy w sobie zadziorność Otylki i zaborczą czułość Olka...oj co to będzie??? ech chyba nie będzie tak źle :)

Olko i Otka

sobota, 15 października 2011

BABCIA, DZIADEK I... HUŚTAWKI :)

Babcia Basia i Dziadek Rysiu zrobili chłopcom niesamowite prezenty dwa...
Ten pierwszy to taki, że przyjechali w odwiedziny do Naszych Urwisów... a ten drugi to huśtawki (!!!)

Radość Tymulka :)
 Huśtawki zawisły w samym sercu domu... i od tego dnia rozhuśtał nam się świat :)

Szaleństwo Marcelka :)

Szczerze powiem, że i ja korzystam z tego prezentu, ale bynajmniej się nie huśtam... Za to mogę pokrzątać się po kuchni, mając na chłopców oko ;)

Aaaa Babcia Basia zrobiła nam jeszcze trzeci prezent, została z nami na dłużej...

piątek, 14 października 2011

RAM TAM TAM... I JUŻ 9 MIESIĘCY MAM :)

BIEGAĆ, SKAKAĆ, LATAĆ, PŁYWAĆ...

... proszę NIE wszystko naraz (!!!)

Na wyjeździe wakacyjnym chłopcy rozwinęli dodatkowe umiejętności ruchowe…

Jednego, sądnego dla nas, dnia, a było to dokładnie 26 września, Marcelek wsparł się na kanapowych poduszkach, wstał i wdrapał się na stojący obok stół po… coca colę (!!!) zrobił to w tak ekspresowym tempie, że mógłby zagrać „Pragnienie” w reklamie tegoż napoju :)

I od tego wszystko się zaczęło… poczuł i siłę i odwagę… zaczął również raczkować i samodzielnie siadać.

Dodał wiary Tymkowi, który już kilka dni wcześniej próbował wspiąć się na poduchy, a zamiast raczkowania, pełzał z prędkością światła :)


Tak bardzo pragnęłam, żeby chłopcy szybko się rozwijali, to teraz MAM… za swoje!

Mam w domu dwóch małych krasnali, którzy wstają przy krześle, stole, lodówce, schodach, szufladach kuchennych i piekarniku – kuchnia to ich ulubione miejsce (!!!) Stają też przy butelce z wodą, mojej nodze…oj dużo by tu wymieniać.

Wstają, siadają, raczkują, leżą, wstają, klękają, siadają, wspinają się o meble, wstają, bujają się np. na szufladzie, upadają (ups…) siadają, klękają, raczkują, wspierają się o zabawkę, znowu wstają, znowu klękają, znowu upadają (!!!) kładą się i odpoczywają… raczkują, siadają, klękają, podskakują na klęczkach, łapią za krzesło, wstają…i to wszystko w ciągu 5 min. w podwójnym wydaniu…ech ile oni mają energii???!!!


Czy nie mogli tak, jak każde normalne dziecko, przez miesiąc albo dwa, spokojnie sobie poraczkować, a potem wpaść na pomysł wstawania i chodzenia…?

Jak zdobywano piekarnik I - w roli głównej MARCELI :)


Jak zdobywanow piekarnik II - w roli głównej Tymulo :)


Fizycznie - zmęczona jestem!!! Psychicznie - wariuję na ich punkcie :)

sobota, 8 października 2011

KOLOROWYCH SNÓW...???

Ten kto próbował wyspać się z dzieckiem na 50cm szerokości, wciśniętym albo w ścianę albo metalową ramę łóżka albo lawirując na krawędzi łóżka, zrozumie mnie doskonale…a kto próbował się wyspać z bliźniakami?

Ale od początku… Przedwczoraj chłopcy obudzili się o 5 (o zgrozo!!!) radośnie podskakując w swoich łóżeczkach…marząc o zabawie z nami :) My marzyliśmy, żeby zasnęli jeszcze chociaż na godzinkę…o jakże płonne były nasze marzenia! Koniec końców wylądowali w naszym tzw. dorosłym łóżku… my po bokach, kochane SUSONY w środku, a pomiędzy nimi z pół metra wolnej przestrzeni, wypełnionej kocami, żeby łapkami się nie zaczepiali... i stąd ta ciasnota!!! Ku naszej uciesze grubo po 6 udało się nam wszystkim zasnąć w poprzek łóżka, przestrzeni więcej…tylko nogi niektórym zwisają :) pospaliśmy jeszcze do 8…czułam się tak, jakbym na chwilę zmrużyła oczy…

Kontynuując temat spania, od kilku dni przestawiamy chłopców z 3 na 2 drzemki dziennie i… znowu prowadzę notatki, te typu: który o której zasnął, o której się obudził…
„Rozjeżdżają” nam się przy totalnie tzn. jak jeden zasypia, to drugi wstaje (!!!) tylko matki bliźniąt wiedzą co to znaczy… CAŁKOWITY BRAK CZASU NA COKOLWIEK. Rano też budzą się o różnych porach…wczoraj Tymek o 5 (!!!) a Marcelek o 7:20 i jak ich tu zgrać w dalszej części dnia?
Ale… ale mamy już pierwszy DUŻY sukces :) Z czwartku na piątek Tymulo przespał całą noc, co w jego przypadku nigdy się nie zdarzyło…
Wszyscy trzymamy kciuki za kolejne noce…już nawet wstawanie o 5 rano niestraszne, gdy nocka smacznie przespana. Dobranoc :)

piątek, 7 października 2011

JESIENNE INSPIRACJE

Zainspirowani przepiekaną urodzinową sesją zdjęciową naszych forumowych bliźniąt Hani i Jerzyka, postanowiliśmy pójść do lasu z… koszem (!!!) Bynajmniej nie na grzybobranie, chociaż grzyby podobno obrodziły w tym roku.
Podczas, gdy ja i mój niezawodny Myniu w pośpiechu pstrykaliśmy zdjęcia, Tymuś i Marcelek do woli pobaraszkowali na leśnym runie, z zachwytem grzebiąc w mchu, wgryzając się w leśne smaki. 
Zmotywowani promykami słońca, być może już ostatnimi w tym roku, w niecały kwadrans zrobiliśmy prawie 100 ujęć. Nawet nie wyobrażacie sobie jak trudno jest uchwycić 2 kochane uśmiechy jednocześnie… ale… ale chyba nam się udało :) Oczywiście głównym rozśmieszaczem był Tatuś!


Ach... w koszu też im się podobało...
szczególnie Tymkowi ;)

Miło spędziliśmy czas…Wracając do domku chłopcy zasnęli w wózku…na siedząco (!!!) Tak słodko wyglądali, opierający się o siebie nawzajem… Ach jaka szkoda, że nie zrobiłam im fotki…. Odezwała się we mnie matczyna opiekuńczość i kazała położyć dzieci spać…

Pójdziemy jeszcze kiedyś znowu…uwielbiamy złotą jesień !!!

9 MIESIĄC...WSPOMNIENIA

CDN...

8 MIESIĄC...WSPOMNIENIA

CDN...

7 MIESIĄC...WSPOMNIENIA

CDN...

6 MIESIĄC...WSPOMNIENIA

CDN...

5 MIESIĄC... WSPOMNIENIA

CDN...

4 MIESIĄC...WSPOMNIENIA

CDN....

3 MIESIĄC... WSPOMNIENIA

CZWARTEK, 14 KWIETNIA 2011

I JUŻ 3 MIESIĄCE MAMY...

CDN

PONIEDZIAŁEK, 11 KWIETNIA 2011 

SZPITAL TO BRZMI GROŹNIE :(

Dzisiaj w nocy, po 3 oczekiwania na izbie przyjęć, trafiliśmy z chłopcami do szpitala, zdiagnozowano zapalenie oskrzeli i płuc... Niestety nie obyło się bez łez, MOICH łez... (!!!) Jaro chyba też się w ukryciu popłakał...

W szpitalu spędziliśmy we czwórkę 7 długich dni i nocy... na inhalacjach, kroplówkach, antybiotykach i innych saturacjach... Na szczeście dla nas kuracja antybiotykowa była bardzo skuteczna i chłopcy szybko zdrowieli :))) i nasze Maluchy znowu skradli serca ciociom ze szpitala!

Jest jeszcze jeden powód dlaczego pobyt w szpitalu będziemy miło wspominali, otóż w szpitalu chłopcy zaczęli śmiać się w głos... nie wiemy czy tak sami z siebie czy może antybiotyki im pomogły....
Chichrają się do wszystkich: do mnie, do Taty, do pielęgniarek, lekarzy, a jak nie mają żywej istoty to smieją się do rzeczy... gworząc przy tym doniośle... chyba jednak coś jest w tych inhalacjach i na pewno nie jest to sól fiziologiczna ;)

  
WTOREK, 29 MARCA 2011

BRAWO TYMUSIU... 5 z przodu!!!

Tymek waży już 5090g i tak wygląda nasz Drugi Grubasek:
 PIĄTEK, 25 MARCA 2011
MAJU... MAJU... MAJU... CÓŻ ZOBACZYMY DZIŚ???

Nareszcie (!!!) po długim wyczekiwaniu chłopców odwiedziła Maja.
Maja jest cioteczną siostrą Tymka i Marcelka. Jest  starsza od chłopców o1,5 roku, a na stałe mieszka trochę daleko...!
Pokochała chłopaków od pierwszego wejrzenia...z wzajemnością :)
A jaka jest ich ulubiona zabawa? R O Z Ś M I E S Z A N I E...
Marceli Maja Tymulo :)

CZWARTEK, 17 MARCA 2011

BRAWO MARCELKU... 5 z przodu!!!

Marcelek waży już 5100g i tak wygląda nasz Mały Grubasek:












2 MIESIĄC... WSPOMNIENIA

PONIEDZIAŁEK, 14 MARCA 2011

MAMY 2 MIESIĄCE...

Dzisiaj skończyliśmy 2 miesiące... a mama ma urodziny... a które? nie wiemy :)))
Chyba się już trochę poznaliśmy... co o sobie wiemy???


My o NICH:


Tymuś waży 4170g,
w ciągu miesiąca przytył 1260g...to BARDZO DUŻO :)

Marcelek waży 4890g
w ciągu miesiąca przytył 1340g...to BARDZO DUŻO :)
















Chłopcy już próbują komunikować się z nami, pojawiały się pierwsze uśmiechy i pierwsze agugi.
Są bardzo, bardzo pogodni... spędzanie z nimi czasu sprawia nam OGROMNĄ przyjemność!!!
Jaro niechętnie jeździ do pracy...

Marcelek wydaje się być silniejszy, chętnie podnosi główkę... Tymek chyba nie jest typem sportowca, ale zaczyna dostrzegać zabawki...Chyba rosną nam małe grubaski ;)

ONI o nas:
Nadal jemy dużo i intensywnie...mama pomału wymięka, płacze w nocy, gdy nas karmi...chyba tak ją boli...w sypialni pojawił się laktator - nasz elektryczny Przyjaciel Usypiacz...mama też przy nim przysypia nocą ;)

Aaaa i już nie jesteśmy noworodkami... od 26 lutego jesteśmy niemowlakami :)

NIEMOWLAK to brzmi dumnie...

WTOREK, 8 MARCA 2011

A JA ROSNĘ I ROSNĘ...

Tymek waży 4020g... ciągle próbuje dogonić starszego brata :)

PONIEDZIAŁEK, 7 MARCA 2011

UŚMIECH...

Chcemy się pochwalić... dzisiaj Marcelek pierwszy raz się UŚMIECHNĄŁ... albo inaczej dzisiaj pierwszy raz udało nam się utrwalić tą krótką chwilę aparatem...



... i dom wypełnił się śmiechem :)




SOBOTA, 26 LUTEGO 2011

BLISKIE SPOTKANIE Z...

...pierwszą ulubioną zabawką. Dzięki ciociu Ago ;)
Tymuś niechętnie pozwolił pobawić się bratu...ale Marcelka jeszcze mało zabawki interesują, w przeciwieństwie do Tymka, który zawzięcie macha łapkami i robi wielkie oczy!

czy na ostatnim zdjęciu też widzicie na twarzy Tymka UŚMIECH???

PIĄTEK, 25 LUTEGO 2011

FOTOGRAFIA DLA TATY...

To moje ulubione zdjęcie...zrobiliśmy je specjalnie dla Taty, podczas jego prawie tygodniowej nieobecności...tak się martwił, że chłopcy Go nie poznają...zupełnie niepotrzebnie!!!
TYMUŚ i MARCELEK
A kto nam wtedy pomagał? Oczywiście niezawodny wujek Miszi... ;)

CZWARTEK, 24 LUTEGO 2011

GŁOWA DO GÓRY...

Marcelek chyba lubi leżeć na brzuszku... ech tylko czasami udaje się podnieść główkę, ale jaki to wysiłek...

CZWARTEK, 24 LUTEGO 2011

A JA ROSNĘ I ROSNĘ...

Marcelek waży już 4000g.

CZWARTEK, 17 LUTEGO 2011

BRAWO TYMUSIU... 3 z przodu!!!

Dzisiaj Tymek przekroczył magiczne 3kg i waży dokładnie 3010g...hurrra!
Grubasek Marceli waży o 680g więcej, jest cięższy od Tymka prawie o 20%, to chyba dużo... ciekawe czy i kiedy Tymuś go dogoni...? my już wiemy!!! 

1 MIESIĄC... WSPOMNIENIA

PONIEDZIAŁEK, 14 LUTEGO 2011

MINĄŁ MIESIĄC...

Tak szybko… a jednak! Nadal uczymy się siebie nawzajem… co o sobie wiemy?

My o NICH:

Są kochani, bardzo grzeczni, spokojni, pogodni, czasami tylko popiskują delikatnie. Bardzo duuużo śpią. Jedzą co 3 godziny, 8 razy na dobę, bardzo intensywnie, boleśnie dla mnie, mam wrażenie, że chcą wyssać oparcie fotela za moimi plecami…ech! Wydają nam się już tacy duzi…nabierają niemowlęcych kształtów :)

Marcelek, zwany pieszczotliwie Tygryskiem, waży już 3550g, na jego twarzy często pojawia się „uśmiech” grymas, ale dla nas to najsłodszy uśmiech pod słońcem! Śpi jak smok…Uwielbia się kąpać!!!

Tymek, zwany pieszczotliwie Wampirkiem, waży 2910g, niewiele już mu brakuje do 3 z przodu, zawzięcie goni brata. Jest bardziej niecierpliwy…. jak chce jeść to tu i teraz, woła „dajcie mi jeść” cichutkim „łaaa łaaa”. Nie lubi leżeć na brzuszku…Uwielbia się kąpać…ale nie znosi szorstkiego ręcznika, przy położeniu na nim płacze… a może chce się dłużej kąpać? 

ONI o nas:
Rodzice nadal są zagubieni, ale już owinęliśmy ich sobie wokół palca… są na każde nasze skinienie… lubią na nas patrzeć z wzajemnością…patrzą na nas nawet gdy śpimy…zakochali się w nas czy co???



PIĄTEK, 04 LUTEGO 2011

BRAWO MARCELKU, 3 z przodu!!!

Po 3 tygodniach intensywnego karmienia Marcelek waży 3010g… akurat na przyjazd babci Basi i dziadka Rysia… oj jak się ucieszyli!

Tymuś nadal jest dużo lżejszy, waży 2610g, na rękach jak piórko w porównaniu z Marcelkiem…

WTOREK, 25 STYCZNIA 2011

W DOMKU….

Co najbardziej pamiętam w dniu wyjścia ze szpitala? Zimno było… Jaro zapomniał dla mnie kurtki na wyjście ze szpitala…ale i tak wyszliśmy!!!

Dni płyną jeden za drugim, zlewają się z nocami…spanie, karmienie przewijanie…chłopcy nadal bardzo grzeczni, ładnie śpią i jedzą… w pierwszych dniach pomaga mi mama…chyba się trochę nudziłyśmy! Jaro bardzo pomaga, szczególnie w nocy…przewija, podaje do karmienia i… gada z chłopakami w nocy ;) Uwielbiamy na nich patrzeć…czekając na najmniejszy grymas twarzy, gest zadowolenia…bezwzględnej miłości. KOCHAMY ICH NAD ŻYCIE :)

PIĄTEK, 14 STYCZNIA 2011, GODZ. 12:19-12:20

SĄ (!!!) NARESZCIE SĄ…

po 37 tygodniach ciąży, po 5 tygodniach pobytu w szpitalu, po najdziwniejszych w życiu Świętach, po smacznie przespanym Sylwestrze, po niezliczonych godzinach spędzonych pod KTG, po kilku w pośpiechu robionych USG, z powodu wiercipięty… przyszli na świat Nasi Synowie MARCELEK (o 12:19, 2780g, 50cm) i TYMUŚ (o 12:20, 2350g, 49cm). Obydwaj zdobyli po 10 punktów, ale to nie uchroniło ich przed pobytem na Oddziale Neonatologii…



Czy byłam przygotowana na ich przyjście? Nie… niby to takie oczywiste, ale pierwszej nocy uzmysłowiłam sobie, że w najbliższym, bliżej nieokreślonym, czasie nie będzie mi dane przespanie całej nocy :)

Przez 12 dni pobytu w szpitalu uczyliśmy się siebie nawzajem… Nasze dzieci okazały się Aniołkami, bardzo prostymi w obsłudze, zachwycający wszystkich wokół… od teraz nasz cykl dnia wygląda następująco: jedzenie, przewijanie, spanie… śpię razem z nimi :)

Niezawodny Tatuś chłopców codziennie był z nami, ciesząc się Synkami! To on pierwszy przewinął Tymka :)

ZAKOCHALIŚMY SIĘ W NICH :)

POWITANIE...

Do rozpoczęcia przygody z blogiem zachęciła mnie moja forumowej koleżanka… o Tobie piszę Oleniołek :)
Dzięki Tobie utrwalę te ulotne chwile, dla których tak chętnie żyjemy, o których pamiętać chcemy!!! Dziękuję.

Przedstawiam powód, a nawet dwa powody, moje ukochane bliźniaki Marcelka i Tymusia, dla których zapragnęłam pisać…


 
Marcelek, ur. 14.01.2011 o godz. 12:19 o wadze 2780g i długości 50cm

Tymuś, ur. 14.01.2011 o godz. 12:20 o wadze 2350g i długości 49cm

No dobrze… jest jeszcze trzeci, mój ukochany mąż Jaro, zwany pieszczotliwie Myniem lub Miśkiem… pozostałe parametry kulturalnie pominę ;)

Pozdrawiam ciepło i życzę miłej lektury
Gosia